Z wrześniowego archiwum

Z wrześniowego archiwum

Zaglądamy do naszej – nie tak dalekiej – przeszłości. A w niej – wycieczka do Brna.

We wrześniu 2015 roku zaczęliśmy naszą współpracę z czeskim Supraphonem. Ogłoszona chwilę wcześniej tak naprawdę rozpoczęła się na koniec września, wraz z wydaniem płyty „Polymelomodus” Gustava Broma. Płyty, która zaczęła wówczas osiągać na internetowych aukcjach zawrotne ceny. Nic zresztą dziwnego – to bezdyskusyjnie najlepszy album orkiestry Gustava Broma z lat 70., pełny funkowych rytmów i rozbudowanych form, które do dziś brzmią świeżo i mocno.

Materiał, zgrany przez Supraphon z oryginalnej taśmy z archiwum Pantonu, jeszcze bez masteringu brzmiał świetnie. To samo dotyczy alternatywnej wersji „Do It Again”, która pochodzi z archiwów czeskiego radia w Brnie. Zdobycie tego utworu było sporym szaleństwem, bo okazało się że o lokalne archiwa nikt spoza Czechów dotąd nie pytał – dlatego przechodziliśmy przez szybkie, tworzone specjalnie dla nas procedury i łapaliśmy gęsto zapisane wykazy w zwykłych plikach .txt. Swoją drogą – warto jeszcze do nich wrócić…

Problemem była oprawa graficzna całości. Autor oryginalnych zdjęć z okładki, František Holman, nie żyje. Dotarliśmy do jego syna, który jednak nie znalazł w archiwum po ojcu oryginalnych negatywów – jedynym dostępnym materiałem były odbitki i wydany wówczas folder reklamowy orkiestry – dokładnie ze zdjeciami z tej sesji, która znalazła się na okładce „Polymelomodusa”. To w ogóle był miesiąc słabych, jedyny zachowanych kopii zdjęć: w wydanym dwa tygodnie wcześniej „Na kosmodromie” Krzysztofa Sadowskiego musieliśmy posiłkować się niewielką książeczką, w której zreprodukowano (w fatalny sposób) ujęcia z nagrywania płyty.

W styczniu 2016 roku „Polymelomodus” ukazał się także w wersji winylowej – zarówno czarnej, jak i zielonej. Dziś wszystkie wersje tej reedycji są wyprzedane. Współpraca z Supraphonem trwa jednak w najlepsze, przynosząc płyty Jazz Q, ORM, Josefa Plivy, JOCR-u czy – ostatnio – Jiri Stivina. Wydane chyba nieźle, skoro w czeskim radiu inni, lokalni wydawcy, stwierdzają że to skandal, żeby Polacy musieli wydawać nasz jazz!

PS. Na koniec jeszcze lista płac. Nasze czeskie szaleństwo nie byłoby możliwe bez: Łukasza Hernika, który w Pradze rozmawiał z przedstawicielami Supraphonu. Martina Kratochvila, który wyjaśnił im, że jesteśmy fajni. Tomasa Faugnera, który z stoickim spokojem pomaga nam w załatwianiu kolejnych licencji. Maćka Michty, który służy językowym i nie tylko wsparciem. Dziękujemy!